A jak Austria: kraina marzeń, której mieszkańcy wiodą sielsko-anielskie życie z fioletową krową w tle. Nam, póki co, pozostaje wakacyjny pobyt czasowy, podczas którego zmęczeni trudami życia codziennego chórzyści i chóralni przyjaciele zażywają relaksu przy dźwiękach muzyki Mozarta, czekoladzie Milka oraz schnapsie, chłonąc alpejskie landszafty. Tym sposobem po raz kolejny Capella Vartiensis zawitała w...
B jak Bad Ischl: pełne uroku uzdrowisko, wtulone w alpejskie zbocza i owinięte wstążkami górskich strumieni Traun i Ischl. Jak się okazało, ich rwący nurt doskonale nadawał się do uprawiania kajakowych spływów, o czym przekonały się nieliczne pozbawione instynktu samozachowawczego kobiety pod wodzą niezastąpionego Rafałka. Samo miasteczko zachwyca swoim niezwykłym klimatem, piękną zabudową oraz wspaniałymi miejscami do spacerów, a nade wszystko emanuje sanatoryjnym spokojem, który koi skołatane nerwy.
C jak Cel: główną ideą naszego wyjazdu nie było jednak nieskalane pracą i wysiłkiem dolce far niente - chodziło przede wszystkim o to, by godnie zaprezentować się podczas licznych koncertów, na które nas zaproszono. W tym roku Capella Vartiensis wystąpiła w kościele w Ebensee, w Bezirksseniorenheim oraz na deptaku w Bad Ischl i wszędzie, co tu dużo mówić, odniosła spektakularny sukces. Oczywiście fakt ten był okupiony licznymi, wielogodzinnymi próbami, ale czegóż się nie robi dla dobra wspólnego przedsięwzięcia :)
D jak Dragi na Anginę: które towarzyszyły niektórym i które, jak się okazało, swobodnie można popijać piwem.
E jak Eisriesenwelt: czyli świat grot lodowych w Werfen, którego piękno pokazał nam dwujęzyczny i przystojny przewodnik (tym drugim faktem nie było się zresztą nawet jak ucieszyć przy panującej temperaturze 0 stopni Celsjusza i ciemności rozpraszanej jedynie lampkami karbidówkami). Niemniej jednak, naszym oczom ukazały się tam unikatowe, naturalne lodowe rzeźby, ponoć największe na świecie. Gdyby nie te odmrożenia...
F jak Feuerkogel: szczyt, u stóp którego leży Ebensee - jedna z miejscowości, które odwiedziliśmy podczas naszego pobytu. W ramach ciekawostki - kolejka gondolowa, która do dziś wozi spragnionych alpejskich panoram turystów na samą górę, została wykorzystana w znanym filmie z Clintem Eastwoodem - Tylko dla orłów.
G jak Góry: towarzyszyły nam na co dzień, wystarczyło wyjrzeć przez dowolny otwór okienny. Niektórym było dane podziwiać ich majestat tylko z daleka, niektórzy samodzielnie zdobywali niedostępne szczyty. Tak to już jest na capellowych wyjazdach - dla każdego coś miłego.
H jak Hallstatt: niezwykle urocza miejscowość, której gęsta i charakterystyczna zabudowa wydaje się wyrastać wprost z górskich zboczy. Strzelista wieża kościoła na tle polodowcowego jeziora i gór to chyba jedna z najbardziej znanych austriackich widokówek - nam dane było cieszyć się tym widokiem na żywo i w HD i 3D.
I jak Inne Hasła Są Ciekawsze: więc bez zbędnej zwłoki przejdźmy dalej...
J jak Jezioro Mondsee: które jawi się jako raj na ziemi dla miłośników wodnego szaleństwa na zjeżdżalniach, trampolinach, pontonach, motorówkach, nartach wodnych i innych mniejszych lub większych wyzwalaczy adrenaliny. Osoby nieszczególnie żądne tego typu wrażeń miały kolejną szansę poleniuchować w jakże miłej dla oka okolicy.
K jak Krowy: zwierzęta gospodarskie, do momentu gdy nie wymkną się gospodarzom spod kontroli i nie maszerują dziarsko całym stadem po jezdni. Przez chwilę mieliśmy okazję poczuć się jak w Indiach, bo na te święte krowy trąbić klaksonem w alpejskim parku krajobrazowym nie wolno. Na szczęście znalazł się w naszym gronie poskramiacz bydła/torreador/pastuszek/cowboy*, który ujarzmił niesforną gromadkę, ku uciesze pozostałej w autokarze gawiedzi. Zainteresowanych przebiegiem akcji przeganiania krów i zaskakującą puentą odsyłam do materiału filmowego, którego, choćbym chciała, słowami opisać się raczej nie da:
*niepotrzebne skreślić
L jak luk bagażowy: jako pionierskie miejsce niezwykle udanych imprez, zwanych roboczo melanżami.
M jak Melanż: zawsze bardzo spoko. Najlepiej w luku bagażowym, ku nieuciesze Pana Kierowcy.
N jak Nie Dla Warzyw: takie właśnie hasło przyświeca austriackim posiłkom. Jeśli jednak jakieś warzywo jest w nich przemycane, zostaje obficie skąpane w occie, żeby nikt przypadkiem nie poznał jego szklarniowej proweniencji.
O jak Orły: pewne rzeczy - tylko dla nich.
P jak Ponton: czyli prawdziwe oblicze Kajaka Rafałka (wydało się...)
R jak Relaks: najlepszy ten zażywany nad polodowcowymi jeziorkami lub basenami, których w Austrii nie brakuje. Za to każdemu z nas brakowało na co dzień leżenia do góry brzuchem, dlatego wszyscy z ochotą korzystali z plażowania tym bardziej, że pogoda (rzecz jasna - zamówiona przez Szefa z dużym wyprzedzeniem) nie zawiodła nawet najbardziej wymagających czcicieli słońca.
S jak Skleroza: nie boli, ale trzeba pokonywać dodatkowe kilometry, o czym przekonali się wszyscy, nieopatrznie zostawiwszy na parkingu po postoju jedną z chórzystek...
T jak Tylko dla orłów: tytuł kasowego filmu z Clintem Eastwoodem w roli głównej, którego akcja toczy się w zamku w miejscowości Werfen oraz w kolejce gondolowej na Feuerkogel w Ebensee, które to miejsca mieliśmy okazję odwiedzić.
U jak Ulica: która niespodziewanie została sceną, scenerią i scenografią jednego z capellowych koncertów, który można zaliczyć do szczególnie udanych. Tym bardziej, że gesty wdzięczności umieszczone przez ukontentowaną występem publiczność w przysłowiowej już "czapeczce" pomogły uiścić nam opłaty parkingowe w...
W jak Wiedeń: miasto mych snów czy też raczej Stadt meiner Träume. Odwiedziliśmy je w drodze powrotnej, najpierw pstrykając niezliczoną ilość fotek w cudownych ogrodach pałacu Schönbrunn, a następnie spacerując po nie mniej uroczych uliczkach starówki...
Z jak Zamek: ten malowniczo położony na skalistym wzgórzu w Werfen posłużył (wraz z kolejką na Feuerkogel) za scenografię do filmu "Tylko dla orłów" z Clintem Eastwoodem w roli głównej. To tak w ramach ciekawostki, gdyż zapewne nikt o tym nie słyszał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz