Wersja koncertowa "Traviaty" już za nami. Z jednej strony trochę szkoda, a z drugiej odetchnęliśmy z ulgą, bo okazuje się, że zaśpiewanie opery (nawet, jeśli to "tylko" wersja koncertowa), to nie jest bułka z masłem ;-)
Próby mijały nam różnie. Bywało wybitnie i jak z płatka, ale zdarzały się i takie, kiedy szło, jak po grudzie. Ogólnie czasu na nauczenie się całości było niewiele, więc chyba nawet nie zdążyliśmy się porządnie załamać, kiedy nam nie szło :D Każda próba obfitowała w upadki i wzloty, ale ostateczny efekt okazał się być pozytywny, zatem niech żałuje ten, kto nie był i nie słyszał na żywo solistów, chóru i orkiestry. Stworzyliśmy bowiem fantastyczny team, a standing ovation i "Libiamo" na bis potwierdzają to, że poszło nam dobrze :-)
Koncert jeszcze przed nami...
Standing ovation zawsze cieszy
A teraz czas na pokoncertowe wnioski, myśli nieuczesane i inne ciekawe tralala...
Bez nieocenionego wsparcia Barona Douphola płynącego do nas z kulis chór z pewnością umarłby z nudów w czasie arii solistów. Gdyby bowiem chórzyści mieli szansę słyszeć to, co działo się na scenie po drugiej stronie orkiestry, z pewnością by się nie nudzili. Ale nic to, Baron Douphol zapewnił nam cudowną rozrywkę, suflerując bezgłośnie prawie całą operę. Nie mógł suflerować jedynie sobie, a szkoda, bo mogłoby to być wyjątkowe wykonanie :D
Czy jest na sali lekarz? Tak, było słychać w newralgicznym momencie, że jest obecny. W czwartek na próbie będzie czekała karna świnka... ;-)
Nasz dyrygent jest zawsze na posterunku. On nigdy nie opuszcza nas w potrzebie (nawet jeśli musi skupić się na własnej roli w spektaklu), nawet jeśli nie chcemy, żeby nam pomagał :P
Dyrygent: ...tylko pamiętajcie, kiedy macie siadać, a kiedy wstać.
Chór: (bez przekonania) Jasne... oczywiście... no...
Dyrygent: No dobrze, będę stał w kulisach, to Wam machnę ręką. (pauza) Obiecuję, że nie będę machał!*
Nasi cudowni soliści
Serdecznie dziękujemy
panu Pawłowi Adamkowi
za stoicki spokój w dyrygowaniu
i pamięć o wskazaniu nam wszystkich wejść chóru :-)
*machał = dyrygował
a czemu Emil ziewal????hmmmm. Dziekuje wszystkim
OdpowiedzUsuńNie wiem jeszcze kto rozśmieszał chór z kulis ..bo miałem głosy z publiki ,że część chóru śmiała się w momentach.., w których akurat nie bardzo było do śmiechu ..rozumiem ,ze to była zbiorowa histeria i dlatego..więc tym sobie to tłumaczę..a Emil był rzeczywiście popularniejszy niż soliści ..poczekamy jak nas zaprosi na swój koncert ...
OdpowiedzUsuń