poniedziałek, 8 października 2012

Ruhn Sie... ?

Jeszcze niedawno był wrzesień i pewne szczególne święto, którego nie omieszkaliśmy zaznaczyć, a przy okazji osłodzić sobie próbę ;-) Przede wszystkim jednak należy wspomnieć, czyje to było święto. Otóż, swoje urodziny obchodził nasz, wielce-kreatywny-w-doborze-pieśni-wszelakich-a-najlepiej-najtrudniejszych -jakie-istnieją, Ojciec Dyktator. W tym doborze repertuaru potrafi być niezwykle przebiegły i ukryć (nawet czasem o tym nie wiedząc) szeroko pojętą ironię... Podać przykład? Ależ proszę bardzo... Najnowsze ARCYdzieło Brahmsa "Nachtwache". Przepiękny, urokliwy, majestatyczny, zawiły, katorżniczy, dobijający, demotywujący i wysysający wszelkie siły z chórzystów utwór zaczyna się, moi Drodzy, od słów w cudownym języku naszych sąsiadów: "Ruhn Sie". Ktoś ma pomysł, jak to przetłumaczyć? Nie?... Chętnie pomogę... "Proszę odpocząć" ... Biorąc pod uwagę mękę, przez jaką przechodzimy nad nutami w obecnym czasie, to chyba podchodzi już pod znęcanie się... ;-)


Tort, jak widać, zacny i bardzo muzyczny.
W połączeniu z gromkim "Sto lat" był on zaskoczeniem dla naszego Dyrygenta i o to właśnie chodziło :-) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz